środa, 17 września 2014

Mój codzienny makijaż...


To czym wymaluje się w danym dniu zależy głównie od tego ile czasu mam na to czasu i jaka pogoda jest za oknem. Dwoma podstawowymi kosmetykami bez których nie wyobrażam sobie wyjść z domu są podkład i puder. Kiedyś był to jeszcze tusz do rzęs. Pomimo tego nie jestem już od niego, aż tak bardzo uzależniona jak wcześniej nie chętnie z niego rezygnuję. Na bardziej szczegółowy opis czego ostatnio używam do wykonania codziennego makijażu zapraszam poniżej :)




Na początku zaczynam od nałożenia kremu.



Tołpa Planet of  Nature relaksujący krem nawilżający
Mam wrażliwe oczy, dodatkowo od pewnego czasu męczy mnie alergia. Moje powieki są suche i podrażnione. Tołpe Planet of Nature relaksujący krem nawilżający stosuję na ich okolice. Jest on rzadki, ale dobrze sobie radzi z ich nawilżeniem. Nie podrażnia ich, ani nie powoduje łzawienia.


Nivea Pure Effect Control Shine matujący krem-żel
Jeżeli jest ciepło i słonecznie do twarzy używam kremu, a w zasadzie kremu-żelu Nivea Pure Effect Control Shine. Dostałam go w prezencie. Kończy się już, ale nie wrócę do niego ponownie. Nie mam dużego problemu ze świeceniem się cery, powstaje on u mnie dopiero wtedy kiedy za oknem słonko dość mocno daje znać o sobie. Nie do końca radzi sobie z matowieniem twarzy, ale też nie wzmaga jej świecenia. Pomimo tego, że w składzie ma Alcohol Denat nie wysusza skóry, a nawet mogę powiedzieć, że delikatnie ją nawilża. Mimo, iż producent zapewnia nas, że nie zapycha on porów, może powodować powstawanie niedoskonałości.


AA Technologia Wieku Ultra Nawilżenie krem intensywnie nawilżający 24H
Kiedy słońce chowa się za chmurami, a na dworze jest wietrznie i deszczowo moja skóra potrzebuje mocniejszej dawki nawilżenia. W tym przypadku świetnie sprawdza się AA Technologia Wieku Ultra Nawilżenia - krem intensywnie nawilżający 24H. Nie zapycha, a stosowany pod makijaż nie roluje się pod nim.

Jeżeli wiem, że do domu wrócę późno, a w ciągu dnia nie będę mogła pozwolić sobie na poprawki w makijażu kolejnym krokiem jest zastosowanie bazy.



Dax Cosmetics, Cashmere Secret baza wygładzająca
Cashmere Secret jest to moja pierwsza baza pod makijaż. Wygładza twarz, a silikony w niej zawarte nadają poślizg przez co podkład znacznie lepiej się rozprowadza. Przedłuża jego trwałość dzięki czemu pozostaje on długo w nienaruszonym stanie, bez konieczności poprawiania. Nie należy jednak stosować jej codziennie, wtedy istnieje możliwość zapchania skóry oraz pogorszenia jej stanu, a tego przecież byśmy nie chcieli.

Zawsze kiedy maluję rzęsy brudzę sobie górną powiekę, żeby uniknąć zmazania podkładu podczas poprawek następnym krokiem, który wykonuje jest nałożenie maskary.



Eveline Extension Volume 4D
Mam wiele tuszy do rzęs jednak Eveline Extension Volume 4D w ostatnim czasie szczególnie podbił moje serce i od pewnego czasu używam tylko jego. Co prawda nie daje on efektu WOW do którego byłam przyzwyczajona. Jest całkiem naturalny, ale podoba mi się. Spełnia swoje zadanie. Może nie jest to ekstremalna objętość o jakiej zapewnia nas producent, ale rzęsy są ładnie pogrubione i rozdzielone. Dodatkowo unosi je i wydłuża nadając im intensywny czarny kolor.

W końcu przyszedł czas na podkład. Nie są to ciemne kolory, ale moja skóra jest raczej blada dlatego w moim przypadku oba nadają się tylko w lecie kiedy jestem opalona.



Dr Irena Eris Make Up Art Matt Precio matująco-kryjący podkład z algami odcień 201 Ivory
Na pewno nie nadaje się do cery tłustej lub ze skłonnością do świecenia się ponieważ w ogóle nie matuje. Używając go odnoszę wrażenie, że jest to podkład nawilżający jednak dla mnie nie stanowi to żadnego problemu i jestem z niego zadowolona. Ładnie stapia się ze skórą nie tworząc efektu maski. To co bardzo mi się w nim podoba to to, że nie podkreśla suchych skórek, nie wchodzi w pory i drobne zmarszczki tak jak to robi większość fluidów które posiadam. Make Up Art, Matt Precio zapewnia średnie krycie, chociaż nie mam cery idealnej w zupełności mi to wystarcza. Jestem jedną z niewielu osób, którym przypadł on do gustu.


L'Oreal True Match podkład idealnie dopasowujący się do koloru skóry odcień W1
L'Oreal True Match cała seria posiada sporo kolorów spośród, których każdy powinien znaleźć coś dla siebie. Ja w lecie używam odcienia W1, który pasuje do mojej opalenizny. Podkład oznaczony literką W powinien posiadać żółte tony jednak moim zdaniem po nałożeniu na twarz lekko pomarańczowieje. Zimą stawiam na kolor N1, który jest nieco jaśniejszy. Według producenta ma on być neutralny, beżowy, ale w tym przypadku też nie jest tak jak być powinno ponieważ zauważanie przeważają w nim różowe tony, które po przypudrowaniu nie są tak bardzo widoczne. Ma lekką pudrową konsystencję, dość dobrze kryje, dostosowuje się do koloru skóry i lekko matuje. Niestety podkreśla suche skórki i lubi zbierać się w załamaniach, dlatego nakładam pod niego mocno nawilżający krem. Stosuję go od ponad roku i bardzo go lubię chociaż tego lata nie zdał egzaminu. Nie jest to długotrwały podkład więc podczas upałów nieładnie i nierównomiernie się ścierał.

Po użyciu samego fluidu zaraz zaczęłabym się świecić. W moim przypadku wystarczy użyć pudru. Dzięki czemu mam problem z głowy, a ewentualne poprawki wykonuje dopiero wieczorem.



Bell 2 Skin Pocket matujący puder prasowany, transparentny, nr 041
Za marką Bell nie do końca przepadam. Miałam kilka produktów od nich, które nie koniecznie przypadły mi do gust. Z pudru 2 Skin Pocket jestem zadowolona chociaż nie kupiłabym go ponownie. Jeżeli chodzi o plusy to ma ładny beżowy kolor, który jest dość jasny. Wygodne opakowanie do którego dołączone jest lusterko i gąbeczka. Kiedy nałożymy go w zbyt dużej ilości może wchodzić w pory i tworzyć efekt maski.


Bourjois Healthy Balance odcień 52 Vanilla
Drugim pudrem jakiego używam jest Bourjois Healthy Balance. Tak samo jak w przypadku fluidów nadaje się on dla mnie tylko w lecie. Pomimo tego, że odcień 52 Vanilla jest najjaśniejszy, dla jasnej karnacji myślę, że byłby zbyt ciemny. Bardzo go polubiłam za jego delikatną konsystencję. Nie podkreśla suchych skórek ani nie wysusza twarzy, nie chodzi w pory ani zmarszczki. Pachnie owocami. Kiedy nakładam go pędzlem pyli się, w porównaniu z innymi pudrami nie jest zbyt wydajny. Do opakowania zostało dołączone duże lusterko, w którym łatwo można się przeglądnąć. 

Następnym etapem jest podkreślenie brwi.

Essence Eyebrow Stylist Set 01 Natural Brunette Style | Essence Eyebrow Designer 02 Brown 
W tym celu używam cieni z Essence w odcieniu 01 Natural Brunette. Pomimo tego, że swoje brwi mam bardzo ciemne najlepszy efekt otrzymuję używając jaśniejszego koloru. Być może jest to spowodowane tym, że nie potrzebuję ich dodatkowo uzupełniać, a jedynie chce je podkreślić. Gdybym zrobiła to ciemniejszym cieniem otrzymałabym sztuczny i przerysowany efekt. Nie osypują się, są trwałe, wytrzymują nawet cały dzień. Jeżeli czasem potrzebuję uzupełnić pojedyncze włoski używam kredki też z Essence w odcieniu 002 Brown. Jednak nie robię tego często. Bardzo przypadł mi do gustu grzebyczek, który jest do niej dołączony. Ładnie dyscyplinuje i układa brwi.

Do policzków najczęściej używam bronzera. 

Avon perełki brązujące odcień Cool
Perełki brązujące z Avonu posiadam w dwóch wersjach. Niestety odcień Warm jest dla mnie za ciemny i leży nie używany. Za to Cool jest idealny. Dodatkowo wymieszałam go z perełkami z L'Oreala, które kiedyś były dostępne w sprzedaży. Miały one bardzo zbliżony odcień do siebie, były niemalże identyczne, dlatego pozwoliłam sobie na to. Jest to bardzo wydajny produkt. Mam je już prawie rok, a zużycie jest znikome. Kuleczki występują w trzech kolorach: brązowym, różowym i beżowym. Mają w sobie delikatne drobinki, które nadają ładny efekt rozświetlający. 

Czasem jednak zastępuje je, którymś z różów Bourjois.


Bourjois róże do policzków odcienie 38 Veloute De Peche i 03 Brun Cuivre
Róż o numerze 38 Veloute De Peche jest to piękny delikatny brzoskwiniowy kolor. Jest bardzo jasny dlatego ciężko jest zrobić nim sobie krzywdę. 03 Brun Cuivre jest to odcień miedzianego brązu. Oba kolory nie są typowymi różami. Jeżeli chodzi o trwałość to nie ma co do niej żadnych zastrzeżeń ponieważ na twarzy wytrzymują cały dzień bez konieczności poprawiania. Mają w sobie nie nachalne, delikatne drobinki, które ładnie mienią się w słońcu. Opakowanie zostało świetnie zorganizowane. Pomimo tego, że pojemniczek jest malutki zawiera w sobie lusterko, róż i pędzelek do jego nakładania.

Ostatnie co robię to podkreślam usta.



Maybelline Baby Lips | Oeparol Balance Mango
Najczęściej są to zwykłe pomadki ochronne. Do Maybelline Baby Lips przekonałam się dopiero po pewnym czasie. Początkowo nie przypadła mi do gustu. Uważałam, że słabo nawilża, ale teraz już jest całkiem ok. Jeżeli chodzi Oeparol Balance w moim przypadku nie do końca się sprawdziła. Nie lubię wyrzucać kosmetyków, dlatego męczę się z nią używając jej na zmianę z Baby Lips. Bardzo słabo nawilża, efekt ten jest krótkotrwały, do tego złamała się w połowie.

Avon Ultra Color Chic | Eveline Aqua Platinum 480
Avon Ultra Color w odcieniu Chic oraz Eveline Aqua Platinum nr 480 to jedyne szminki jakie w ostatnim czasie używam. Nie są one zbyt trwałe, szybko się ścierają, ale ich kolory mi to wynagradzają. Są piękne i warte poprawiania chociażby co godzinę. Moje usta dość szybko wysychają dlatego jako bazę pod nie stosuję którąś z pomadek opisanych powyżej.

Gąbeczki do makijażu For Your Beauty, pędzle Elite Models
Największego pędzla z Elite Models używam do pudru, dwóch mniejszych, skośnych do różu i bronzera. Są one solidnie wykonane, mam je od ponad roku, a nie wypadł z nich jeszcze ani jeden włosek. Podczas mycia nie odkształcają się. Podkład nakładam gąbeczkami dostępnymi w Rossmannie For Your Beauty. 

Rival de Loop lotion do demakijażu oczu | Cleanic patyczki do korekty makijażu 
Do wykonywania korekty w makijażu używam najzwyklejszego i najtańszego lotionu z Rival de Loop. Zachęciła mnie jego cena, wydałam na niego niecałe 3zł. Do poprawek może być, ale raczej nie poradził by sobie ze zmyciem normalnego makijażu. Jeżeli przez przypadek pobrudzę powiekę maskarą jej usunięcie ułatwiają mi patyczki z Cleanic, których jedna z końcówek jest szpiczasta, dzięki czemu doskonale dociera do nasady rzęs. Są wygodne i praktyczne. Sprawdzają się nie tylko w przypadku makijażu, ale także wtedy gdy wyjedziemy na skórki podczas malowania paznokci.

I to tyle w tym temacie :)

Używałyście, jakiegoś z tych produktów? A może chciałybyście poznać szczegółową recenzję na temat któregoś kosmetyku? :)

5 komentarzy:

  1. Sporo tego używasz. Też lubię używać bronzera, a pod podkład nie nakładam żadnego kremu. Ciekawa jestem tej bazy-muszę w końcu jakąś kupić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem zwolenniczką naturalnych looków;) Uwielbiam ten róż!

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuleczki Avonu są genialne, uwielbiam je ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie makijaż na co dzień to korektor, puder i mascara :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam paletkę Catrice do wypełniania brwi i również stosuję jaśniejszy cień. Drugi jest dla mnie za ciemny, a nie chcę wyglądać karykaturalnie. Swego czasu używałam pudru Bell i byłam z niego zadowolona:) Jest stosunkowo jasny i matowi na wiele godzin.

    OdpowiedzUsuń

Zobacz także

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...