Maskę do włosów BingoSpa masło Shea i pięć alg kupiłam z czystej ciekawości. Akurat wtedy miałam manie kupowania kosmetyków do włosów i pomimo tego, że w łazience było już tego sporo skusiłam się na nią. Moje włosy bardzo ją polubiły już po pierwszym użyciu. Teraz, kiedy powoli się kończy ciężko będzie mi się z nią rozstać.
Od poprzedniego farbowania minęły trzy miesiące, odrost na głowie chociaż nie był bardzo widoczny zaczął mi już przeszkadzać. Zależało mi głównie na tym żeby moje włosy miały ciepły odcień, bez czerwonych refleksów oraz żeby farba ich nie przyciemniła, wyrównała kolor, ewentualnie delikatnie rozjaśniła. Długo chodziłam po drogeriach i przyglądałam się różnym odcieniom jednak żaden mnie nie zainteresował. Postanowiłam więc postawić na profesjonalną farbę fryzjerską. Do sklepu poszłam z zamiarem zakupu innej jednak po rozmowie z ekspedientką i przedstawieniu jej moich oczekiwań doradziła mi tę. W palecie kolorów odcień wyglądał bardzo ładnie, bardzo podobny do tego, który chciałam, jedynie troszkę jaśniejszy. Niestety po zafarbowaniu włosów bardzo się rozczarowałam.
Wiem, że pożegnania są ciężkie, ale mija już kolejny dzień kwietnia, więc pora w końcu zrobić podsumowanie zużytych kosmetyków w poprzednim
miesiącu. Nie ze wszystkimi jednak rozstaje się na zawsze. Było sporo rozczarowań, ale odkryłam też kilka nowych ulubieńców, do których na pewno powrócę jeszcze nie raz.
Peeling jest podstawą mojej pielęgnacji,
zarówno twarzy jak i ciała więc pomimo, że tak naprawdę nie potrzebowałam
następnego to skuszona ciekawą ofertą i tym, że już od dawna chciałam
wypróbować peelingu cukrowego wrzuciłam go do koszyka ten od Tutti Frutti. Użyłam kilka razy i już
wiem, że nie sięgnę po niego ponownie.